Mamy dla Was coś ze szkolnych kronik. Coś wyjątkowego – bo to nie krótka wzmianka, a cała historia z jesieni 1975 roku, do tego z paczką fotografii (niektóre mocno nadgryzł ząb czasu, ale…).
Są w historii naszej szkoły klasy, po których w szkolnych kronikach nie pozostał żaden ślad. Nie dlatego, że nie zasłużyły. Po prostu – tak wyszło. Czasem kronikarz był bardziej, czasem mniej pracowity. Czasem informacje są zdawkowe, czasem – jak w tym przypadku – zajmują kilka stron, choć dotyczą tylko jednego wydarzenia.
Oddajmy jednak „głos” szkolnej kronice. Ilustrujemy ją zachowanymi i dołączonymi do treści zdjęciami. A na końcu wrzucamy też malutki e-book z całym tym właśnie fragmentem szkolnej kroniki. Jest podobnych historii w szkolnych kronikach więcej, więc… to nie ostatnia, której poświęcamy tu uwagę. Stay tuned, folks 🙂
Zaczynamy cytować kronikę:
* * *
Klasa III „b”
W październiku nasza klasa pracowicie spędziła dni wolne od nauki przeznaczone na wykopki. Nazwa tych „wakacji” nie wiązała się wprawdzie z charakterem naszej pracy, bo nie zbieraliśmy ziemniaków, ale pracowaliśmy w lesie.
Wykorzystanym przez nas środkiem lokomocji z Krzepic do Parzymiech był autobus. Po godzinie marszu z przystanku do leśniczówki dotarliśmy uśmiechnięci chociaż troszkę zmęczeni.

Końcowym etapem drogi była ścieżka przez las, którą przebyliśmy nocą.
Wbrew przewidywaniom „co płochliwszych niewiast” nikt nie został zjedzony ani porwany przez wilki, na miejscu odliczyła się cała grupa w składzie:
Grażyna Czarnota
Małgorzata Bzdzion
Maria Filak
Halina Grochowska
Jolanta Jagieła
Zofia Kowalczyk
Alicja Mońka
Wanda Imiełowska
Maria Jelonek
Barbara Sikora
Maria Paturej
Elżbieta Orłowska
Krystyna Nowak
Krystyna Kopczyńska
Zofia Szyszka
Alina Wróbel
Danuta Spaczyńska
Krystyna Szczuka
Małgorzata Ślązak
Halina Smorąg
Henryk Pąchalski
Krzysztof Jędryszczak
Andrzej Kulej
Marek Korzekwa
Bogdan Wojtyra
Wychowawczyni prof. A. Rolek licząc na naszą dzielność przybyła dopiero rano.

Nabrawszy rutyny, drogą przez las nie straszny był nam nawet nocleg w stodole, gdzie spały z nami różne miłe zwierzątka.
Rano każdy z wielkim zapałem zabrał się do pracy.
Pierwszego dnia głód zaspokoiliśmy prześwietną ofertą kucharek pod kierownictwem doświadczonej druhny Zosi Szyszki.
Poobiedni wolny czas spędzaliśmy na grzybobraniu.

Starszy druh Krzysiek święcił swe trofea.

Po całodziennej pracy wieczorem odpoczywaliśmy przy ognisku.
Praca w lesie wymagała dużego nakładu sił, zwłaszcza, że słońce dogrzewało niezgorzej, więc odpoczynek był konieczny.
Nieodłącznym towarzyszem pracy była butelka z wodą.

A lody smakowały wtedy najlepiej…

Nasi chłopcy jak zwykle pełni animuszu…

Tego typu „wybryków” również nie brakowało.

Najwytrwalsza była druhna Zośka, która zachowała jeszcze uśmiech na twarzy.

A tak mniej więcej odpoczywaliśmy.



Bardzo szybko zbliżyliśmy się do końca „naszych dni powszednich” i tak dnia 7. października 1975 r. opuściliśmy obozowisko również w pełnym składzie.

Chociaż byliśmy zmęczeni, jednak niezbyt chętnie chciało wracać się do szkoły.
* * *
Tyle kronika.
Tutaj zostawiamy dla Was link do oryginału. To taki jakby e-book w formacie .pdf – złożony z fotokopii kroniki. Można go pobrać dla siebie.
(W cytacie z kroniki staraliśmy się zachować pisownię oryginału.)